niedziela, 30 czerwca 2013

posiniaczona

obita, posiniaczona, obolała
leżę i liczę rany
pęka mi głowa
nie pamiętam razów, czuję ból
głowa, ściśnięte wnętrzności
jak można kochać wroga? filozofowie matarealizmu wyruszyli na wakacje
dziękuję Bogu za wrogów od których oddzielił mnie setkami kilometrow
tysiącami dni
tu i teraz tylko zabarykadowane drzwi
jedno uderzenie, kolejna przekroczona bariera
i nie wystarczy juz klucz i dziecięcy spokojny sen
kaprys wroga
nie umiem być nieofiarą
umiem być oprawcą
nie wiem jak mówić nie
nie godzić się na poniżanie nie wiem jak
jestem łatwym łupem dla pokręconych i poskręcanych partaczy życia spartaczonych przez partaczy

oderwać się i wpaść w sen wymarzony
o kwiatach przed domem
dzieciach rozaniolonych
ojcu łaskoczącym swe dziatki
śmiechu do łez

słowach zwyczajnych utęsknionych
kochanie jak się czujesz
uwielbiam patrzeć jak pracujesz
pięknie pachniesz
jak dobrze mi tu i teraz
przy tobie



wtorek, 26 marca 2013

nie sen nie jawa

Pan mnie powołał już z łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał moje imię

niedawno miałam sen na jawie, taką retrospekcję lub fantazję...
widziałam siebie na sali porodowej
kruche trzęsące się ciałko z wielkimi oczkami
widziałam jak spadająca z wysokości stołu woda rozbryzguje się o podłogę
czułam lęk i świadomość tej bezbronnej ale wyjątkowo żywotnej i silnej istotki
bała się - bałam się - że jak ta woda rozbryznę się na podłodze
tylko to przepełniało moją świadomość
 później położono mnie na stole i zostawiono samą
ta wysokość - ta odległość do ziemi przepawała strachem
było mi zimno i pragnęłam ciepła matki
jakiegokolwiek ciepła
czułam się opuszczona i bezkresnie samotna
nie słyszałam nic
głucha cisza wysokich szpitalnych starych murów
i zimno
 pragnęłam by ktoś mnie ocalił
by trzęsący mną strach uspokoił się w czyjejś obecności

tym kimś okazałeś się TY
 w mym osamotnietnieniu Ty jeden nie zapomniałeś o mnie
Twój dotyk odcisnął we mnie swoją pieczęć
mój dotyk - strach, ból, zimno, przeraźenie - wyrył się na obu Twych dłoniach
Tchnąłeś we mnie Swoje POCIESZENIE



poniedziałek, 25 marca 2013

dzień

zmęczenie. nie czuję głodu, tymbardziej głodu innych.
czuję zmęczenie, czuję ból, jestem zawieszona w ledwotrwaniu
nie gotuję, nie sprzątam, nie karmię
jeśli sami się nie upomną, nie wezmą sobie będą głodni
ale już wiedzą jak ze mną postępować
jak sobie radzić
nauczyliśmy się współpracować
akceptują to co Bóg im dał, jeszcze to akceptują
czasami gdy się uśmiechnę ożywiają się zaskakująco
gdy czymś sie zainteresuję błyszczą im oczy
patrzą na mnie jakbym wróciła zza światów

"co chcesz żebym ci uczynił?"
- Panie spraw abym ożyła

niedziela, 24 marca 2013

wieczorna zapaść

Wczoraj, po dniu pełnym energii, przedświątecznych porządków, pracy z dziećmi, przyszła zapaść. Zasnęłam, wpadłam w sen, w jednej chwili osunęłam się w bezsilność snu...
Mój Król okazał mi swoją złość, warknął na mnie i wyszedł
Zostawiając samą z "problemem", który przerósł Jego cierpliwość.
Powaliło mnie to z nóg, opadłam z sił i zasnęłam; wyczerpałam się w sekundzie.
Poległam.
Sama.

jeszcze dziś choruję
nie umiem nazwać tego, co się stało

co mnie dotknęło?
jest jakiś przycisk we mnie, którym tak łatwo pozbawia się mnie energii
niezgoda na złość, agresję
czy na głupotę - decyzję silnego mężczyzny by nie być silnym?
czy to coś zupełnie poza tą sytuacją?